środa, 22 października 2014

Cotton Balls Light

Witajcie Kochane !

Jesień przyszła nam na całego, nie? Pora na kalosze... i palenie w piecu ;) W sumie nie ma co narzekać, bo i tak długo pogoda piękna się utrzymywała... Dzisiaj chciałam Wam napisać kilka słów o cotton lights.
Bardzo podobają mi się te  świecące kuleczki, które widuję u Was na blogach,  w aranżacjach, czasopismach. Chyba nie ma osoby, która by nie napotkała się na nie. Niestety ceny troszkę wysokie jak za dodatek... Postanowiłam poczytać, poszukać i znalazłam :-) Daleko... w Honkongu! Przekonała mnie cena, darmowa(!) wysyłka jednak trzeba się uzbroić w cierpliwość ze względu na  długi czas oczekiwania. Paczuszkę zamówiłam 12 września, a przyszła dzisiaj. Jednak nie jest to wieli problem w porównaniu do ceny jaka tam była - 20 kuleczek za nie całe 30 zł. Opłaca się prawda? ;) Jedyny minus to wtyczka, którą trzeba wymienić na taką aby pasowała do polskich gniazdek, ale to chwila pracy i koszt nie wielki. Kolorów do wyboru było kilka ja postawiłam na fiolet, biel i róż - akurat do Zuzy do pokoju. Pewnie skuszę się jeszcze na jeden komplecik.






Udanego tygodnia! Pozdrawiam, K.

poniedziałek, 13 października 2014

Cudowny stół...

Witajcie Kochane,

Nie uwierzycie co mi się w ostatnich dniach przytrafiło... Od dłuższego czasu polowałam na stół do salonu, z racji że mam go połączonego razem z kuchnią chciałam, aby był okrągły tudzież owalny i najlepiej rozkładany. Miałam upatrzone kilka typów, ale zawsze po drodze pojawiał się ważniejszy wydatek i tak kupno stołu odchodziło w przyszłość... Aż pewnego dnia moja bardzo dobra koleżanka oznajmiła mi, że ma stół do odstąpienia za bardzo niską cenę. Wystarczy tylko zerwać fornir z blatu i pomalować. Oczywiście nie zastanawiałam się ani chwili czy warto... ;) Drewniany, stylizowane nogi, z przeszłością, rozkładany, owalny... Przecież nie mogłam inaczej sobie wymarzyć :) Przy ściąganiu forniru zeszło mi dwa dni praktycznie, praca ta była żmudna i końca nie było widać... Potem kilka warstw bieli... Nogi zostawiłam nienaruszone ze względu na ich kształt, bałam się że mogę to po prostu zepsuć, jednak efekt wydaje mi się bardzo korzystny :-) 

Poniżej prezentuje Wam zdjęcie blatu w trakcie pracy jak i po zakończeniu.

                              



Dumam jeszcze nad dokładną lokalizacją mojego nowego nabytku. Pewnie jak zawsze, przyjdzie to z czasem :) 
Przy okazji pomalowałam szafeczkę, która początkowo miała kolor ciemnego drewna i wymieniałam gałki. Koszt 15 zł i nowa odsłona :)





Umiłowanie do promocji i empiku to już chyba w każdym poście zaznaczam... No ale jak tego nie lubić, skoro aż tak się opłaca? ;) Waga... bardzo taką chciałam, ale ceny od 70 zł w górę nie przemawiały za zakupem, aż tu nagle patrzę i nie wierzę 30 zł :-) Kupiłam :-)




Udanego tygodnia, K.