Jesień przyszła nam na całego, nie? Pora na kalosze... i palenie w piecu ;) W sumie nie ma co narzekać, bo i tak długo pogoda piękna się utrzymywała... Dzisiaj chciałam Wam napisać kilka słów o cotton lights.
Bardzo podobają mi się te świecące kuleczki, które widuję u Was na blogach, w aranżacjach, czasopismach. Chyba nie ma osoby, która by nie napotkała się na nie. Niestety ceny troszkę wysokie jak za dodatek... Postanowiłam poczytać, poszukać i znalazłam :-) Daleko... w Honkongu! Przekonała mnie cena, darmowa(!) wysyłka jednak trzeba się uzbroić w cierpliwość ze względu na długi czas oczekiwania. Paczuszkę zamówiłam 12 września, a przyszła dzisiaj. Jednak nie jest to wieli problem w porównaniu do ceny jaka tam była - 20 kuleczek za nie całe 30 zł. Opłaca się prawda? ;) Jedyny minus to wtyczka, którą trzeba wymienić na taką aby pasowała do polskich gniazdek, ale to chwila pracy i koszt nie wielki. Kolorów do wyboru było kilka ja postawiłam na fiolet, biel i róż - akurat do Zuzy do pokoju. Pewnie skuszę się jeszcze na jeden komplecik.
Udanego tygodnia! Pozdrawiam, K.